Spotkania przedświąteczne zielonogórskich muzealników mają już wieloletnią tradycję. I choć tzw. miejscówka bywała różna (Sala Belkowa, Sala Witrażowa, Muzeum Wina), to zawsze  siadaliśmy przy wspólnym stole, dzieląc się swoimi osiągnięciami zawodowymi i osobistymi.  W tym roku, gdy faktycznie mogliśmy hucznie fetować sukces – jakim było zakończenie remontu i rozbudowy naszej instytucji – radość została okrojona przez trudny i niebezpieczny czas pandemii. Nie dość, że muzeum zostało zamknięte dla zwiedzających, to jeszcze my sami w ostatnich tygodniach mijaliśmy się na korytarzach sporadycznie, z uwagi na pracę hybrydową.

Dyrektor Leszek Kania postanowił jednak nie poddawać się ponurym nastrojom i zintegrować zespół, choćby w ograniczonym zakresie. Doroczne spotkanie zostało zorganizowane w sali koncertowej, oczywiście  z zachowaniem obowiązujących zasad bezpieczeństwa. Pracownicy stawili się zamaskowani i zdystansowani (tylko odległością). Już na wejściu czekała na nich niespodzianka, bowiem każdy musiał podpisać się na dwóch fotografiach, które wraz z innymi drobnymi przedmiotami (mała buteleczka lokalnego wina, etykiety z win pandemicznych, maseczka ochronna czy dokument opisujący rozbudowę i czas zarazy) mają zostać umieszczone w kapsule czasu, w nowym holu muzealnym.

W trakcie spotkania, którego zasadniczym trzonem było podziękowanie współpracownikom za mijający rok i pracę w trudnych warunkach, nie zabrakło wspomnienia o pracownikach i przyjaciołach, których już nie spotkamy na muzealnych korytarzach: Andrzeju Toczewskim, Czesławie Kuczyńskiej (Pani Ania), Zygmuncie Stabrowskim oraz Annie Gapińskiej-Myszkiewicz.