Stałe
Historia zielonogórskiego winiarstwa

Zielona Góra ma w swojej historii element szczególny, jakim są jej winiarskie dzieje. Warto tu przytoczyć antyczną legendę, która mówi, że po zamordowaniu Bachusa przez tytanów, bogini Atena Pallas jego krwią pokropiła tereny przyszłych regionów winiarskic,h a jedna z kropel spadła do Grünberga, co zapoczątkowało tradycję winiarską na tym terenie.

Zielona Góra ma w swojej historii element szczególny, jakim są jej winiarskie dzieje. Warto tu przytoczyć antyczną legendę, która mówi, że po zamordowaniu Bachusa przez tytanów, bogini Atena Pallas jego krwią pokropiła tereny przyszłych regionów winiarskic,h a jedna z kropel spadła do Grünberga, co zapoczątkowało tradycję winiarską na tym terenie. Już od XIII wieku na okolicznych wzgórzach uprawiano winne krzewy. W zależności od klimatu w danym roku rodziły one dorodne lub kwaśnawe grona. To z kolei rzutowało na majętność lub brak dochodu miejscowych winiarzy. Mimo to winiarskie tradycje były jednym z najważniejszych wyznaczników tożsamości mieszkańców Zielonej Góry.

W dawnych czasach podróżny przybywający do Zielonej Góry mijał podmiejskie winnice, które okalały miasto i rozciągały się na całą okolicę. Był to widok niezwykły, robiący na przybyszach spore wrażenie, stąd zapewne zachowane opisy pełne zachwytu i podziwu, iż w tym klimacie uprawia się winne krzewy. Ten wysunięty w dawnych Niemczech najbardziej na północny-wschód przyczółek uprawy winorośli stanowił ciekawy i odrębny region winiarski, który słynął z wina różnych roczników o nie zawsze powtarzalnym smaku. Często zawodny miejscowy klimat sprawiał, iż krzewy przemarzały lub brakowało dni słonecznych, by wino zachwycało swoim smakiem. Często to jednak właśnie stanowiło o “urodzie” wina i mawiano wtedy, iż to napój specjalnie cierpki, gdyż przeznaczony do dziczyzny. Były lata, w których urodzaj spowodowany wspaniałym latem dodawał kolorytu i wybornego smaku grünbergskim winom. Ale faktem bezspornym są namiętności, jakie wywoływało zielonogórskie wino wśród autorów poezji, piosenek, burlesek i legend. Chyba żaden inny niemiecki region winiarski nie doczekał się tylu utworów. Szczególnie smak i jakość miejscowego wina stała się kanwą wielu lokalnych legend. Jedna z nich mówiła, iż w Zielonej Górze niepotrzebny był kat. Wystarczył wyrok śmierci i dzban wina, które należało wlać skazanemu i przywiązać go na noc do ławy. Rano wyrok był wykonany, bowiem kwaśne wino przeżarło nieszczęśnikowi żołądek.

Wspaniale wpisała się też Zielona Góra w dzieje europejskiego winiarstwa. To tu bowiem w roku 1826 roku rozpoczęto produkcję pierwszego w Niemczech szampana. Uprawę winorośli prowadzono na zboczach całej Pradoliny Odrzańskiej, a produkcję wina rozwijano w Gubinie, Krośnie Odrzańskim i Sulechowie. Ale jedynie w Zielonej Górze w okresie industrializacji powstało siedem znaczących wytwórni win, w tym słynne zakłady Gremplera. Na bazie tej fabryki powstała po 1945 roku Lubuska Wytwórnia Win, która w roku 1999 uległa likwidacji, kończąc tym samym produkcję wina w Zielonej Górze. Od tego czasu pozostała tylko tradycja i nic nie wskazywało na to, iż nastąpi nowy etap odradzania zielonogórskiego winiarstwa. O tradycji przypominała niewielka miejska winnica wokół Palmiarni na dawnym Wzgórzu Ceglanym oraz ekspozycja Działu Winiarskiego w Muzeum Ziemi Lubuskiej. Zachowały się również nieme znaki winiarskiej tradycji w postaci elementów architektonicznych z winiarskimi motywami na wielu zielonogórskich budynkach. Ważnym przypomnieniem dawnych tradycji jest również doroczne święto Winobrania obchodzone obecnie we wrześniu. Towarzyszy mu wylansowany przez Janusza Gniatkowskiego melodyjny “Walczyk winobraniowy” ze słowami refrenu: “Hej winobranie, historia wieków ulicą dziś mknie …”. Ale i ono zaczęło ostatnio zatracać swój pierwotny charakter święta winiarzy, którzy dawniej cieszyli się z urodzaju na winnicach i zapowiedzi zasobności piwnic bawiąc się hucznie w tradycyjnym korowodzie.

Dzisiaj można stwierdzić, iż powrócił do Zielonej Góry zawód winogrodnika. Ostatnio obserwujemy powstawanie nowych winnic i walkę plantatorów o możliwości zbytu produkowanego lokalnego wina. Kilkadziesiąt osób z powodzeniem zajęło się uprawą winorośli. Jedni uważają to za hobby, inni za początek prawdziwych interesów. To wspaniałe odrodzenie plantacji winorośli jest zapowiedzią tryumfalnego powrotu do Zielonej Góry autentycznych tradycji winiarskich. W mieście działa Ogólnopolskie Stowarzyszenie Plantatorów Winorośli i Producentów Wina.

Tematyka winiarska była od lat sześćdziesiątych wyróżniającym elementem Muzeum Ziemi Lubuskiej w skali kraju. Wtedy to doc. Bogdan Kres stworzył unikalny Dział Winiarski. W jego zbiorach znalazło się ponad 1400 obiektów związanych z lokalną uprawą winorośli i produkcją wina. Ekspozycję tę w następnych latach zmniejszono, a część zabytków została przekazana do innych muzeów, przez co utraciła swój unikalny charakter. Warto przypomnieć, iż w latach trzydziestych XX wieku utworzono w niemieckim Grünbergu pierwsze niewielkie prywatne muzeum wina. Powstało ono z inspiracji miejscowego winiarza i handlarza winem Opitza, który zgromadził wiele zabytkowych urządzeń do produkcji wina. Część pras winiarskich z tej kolekcji znajduje się w zbiorach naszego muzeum.

Pierwsze udokumentowane historyczne informacje o zielonogórskich winnicach pochodzą z 1314 roku. Sprzyjający klimat, a także położenie miasta na nasłonecznionych wzgórzach były głównymi czynnikami pozwalającymi na ciągłe powiększanie się obszarów objętych uprawą. Stąd też Zielona Góra jest najdalej na północ położonym w Europie punktem, gdzie istniały winnice.

Szczególnie pomyślny dla zielonogórskiej uprawy winorośli był schyłek XV wieku. Złożyły się na to łagodne zimy oraz opieka panujących książąt, zapoczątkowana przez Henryka IX. Pielęgnacją winnic zajmowali się wyspecjalizowani ogrodnicy – winogrodnicy, a produkcją wina – winiarze. Pod koniec XVIII stulecia w Zielonej Górze było 48 mistrzów winogrodników, wokół miasta uprawiano wówczas 2200 winnic, które zajmowały około 700 ha gruntu. W tym czasie pojawiły się pierwsze symptomy upadku upraw winorośli, wyraźniej widoczne już w XIX wieku, związane z rozwojem przemysłu i budową linii kolejowych.

Silną konkurencję stanowili także miejscowi producenci piwa, wódki, koniaków, likierów i szampana, którego produkcję rozpoczęto w Zielonej Górze w 1826 roku. Wytwórnia Grempler & Co. A.-G. Älteste Deutsche Sektkellerei – spółka Häuslera, Förstera i Gremplera – produkowała wina i szampany, które zdobyły szereg nagród i wyróżnień na wielu światowych wystawach w Paryżu, Londynie i w Wiedniu.

Po 1945 roku zakłady nazywano Wytwórnią Win Musujących, później Państwową Lubuską Wytwórnią Win. W latach siedemdziesiątych i następnych zakład zdobywał duże uznanie u blisko 700 odbiorców krajowych i zagranicznych. Eksport zapoczątkowany już w połowie lat sześćdziesiątych docierał do odległych zakątków świata: Australii, Wysp Dziewiczych, Japonii, Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, odbiorcami zielonogórskiego wina były także kraje znane z tradycji winiarskich, m.in. Węgry i byłe republiki ZSRR. W roku 1999 zakład ogłosił upadłość i uległ likwidacji. Od tego momentu nie produkuje się w Zielonej Górze wina na skalę przemysłową.

Wielowiekowe tradycje uprawy winorośli w Zielonej Górze zrodziły różnorodne obyczaje. Najbardziej spektakularnym ich przejawem były coroczne obchody godów Winobrania. Początkowo nie było przepisów, które regulowały termin rozpoczęcia i zakończenia zbiorów. Od połowy XIX w. święto Winobrania ogłaszała Rada Miejska, która wpisała je do kalendarium obchodów miejskich. Dziękując za udane zbiory winiarze tworzyli korowód, na którego czele kroczył bóg wina – Bachus. Tradycje tę kontynuują również polscy mieszkańcy miasta – rokrocznie w trakcie wrześniowych Dni Zielonej Góry obchodzone jest również Święto Winobrania – nawiązujące do dawnych obrzędów zakończenia zbiorów z winnic.