Pani Zosia, bo tak się do niej zwracamy na co dzień, po 16 latach pracy w muzeum zdecydowała o przejściu na emeryturę. Swoją aktywność zawodową rozpoczęła w 1970 roku w funkcjonującej wówczas PSS Społem. Drugim jej zakładem pracy stało się zielonogórskie muzeum, z którym związała się 2005 roku. Od początku zajmowała się opieką wystaw na parterze, gdzie do jej obowiązków należało nie tylko czuwanie nad eksponatami, ale i również udział w pracach przy obsłudze wernisaży, spotkań czy koncertów. My pracownicy merytoryczni mogliśmy polegać na niej, jak na Zawiszy. Nie oglądała się na ekipę techniczną, tylko sama chwytała ciężkie ramy i je przenosiła. Była pierwszą osobą, która w ekstremalnym momentach stawała przy fortepianie, gdy trzeba go było nagle przesunąć. A kiedy nie można było znaleźć korkociągu do wernisażowego wina – potrafiła nożem usunąć korek tak, by żadne drobinki nie pływały w szlachetnym trunku. Jak to powiedział podczas dzisiejszego spotkania Jerzy Duber – „Pani Zosia wprowadziła nowe standardy pracy na ekspozycji. Wymagała od innych, ale przede wszystkim od siebie”.
Na zakończenie pracy zawodowej, Z. Dybowska została obdarowana bukietem kwiatów oraz upominkiem natury gastronomicznej, który ma jej, przy robieniu soków i przecierów, zawsze przypominać naszą niedużą muzealną społeczność. Oczywiście obowiązkowo do tego zestawu dołączony został portret bohaterki dzisiejszego przedpołudnia, autorstwa Igora Myszkiewicza.
Po oficjalnych przemowach (krótkich i serdecznych) głos zabrała Pani Zosia. Jak obiecała mężowi – nie popłakała się, ale głos jej się od czasu do czasu łamał, gdy dziękowała wszystkim za lata współpracy. W spotkaniu wzięli udział aktualni oraz byli pracownicy muzeum. Byli na nim także i Ci, którzy opiekują się naszą instytucją, gdy my wszyscy spokojnie śpimy, Panowie: Leszek, Radek i Zdzisław.
O ciastach i torcie, sesji fotograficznej, czułych uściskach, ciepłych słowach, wspomnieniach czy odniesieniach do Sofii (greckiej patronki imienia) – już pisać nie będziemy. Najlepiej nasze odczucia oddają słowa dr. Longina Dzieżyca – PANI ZOSIU! BYŁO NAM Z PANIĄ BARDZO DOBRZE.